top of page

Wywiad z Jakubem Gizą, Przewodniczącym Nowodworskiej Komisji Wyborczej


Wojciech Seweryn, TNT: Jak się czujesz z tym, że w tym roku to właśnie Ty objąłeś stanowisko Przewodniczącego Komisji Wyborczej?

Jakub Giza: Przede wszystkim jest mi bardzo miło z tego powodu, że Ania Pocztowska [Prezydent I LO- przyp.red] umożliwiła mi objęcie tej funkcji, bo zawsze chciałem się zaangażować w życie szkolne. Bycie szefem NKW [Nowodworska Komisja Wyborcza- przyp.red] może nie wpływa jakoś bardzo na życie szkoły (to przede wszystkim napisanie regulaminu wyborczego), jednak z pewnością jest to dla mnie wyróżnienie i pokazanie przez Anię zaufania wobec mnie. Myślę też, że jestem odpowiednim człowiekiem na to miejsce: rzeczowo podchodzę do wszystkich zadań, które otrzymuję i zawsze staram się dawać z siebie 100% przy tego typu działaniach.

Z tego, co słyszałem, od jakiegoś czasu jesteś jednocześnie zastępcą przewodniczącej Młodzieżowej Rady Krakowa. Jak zamierzasz łączyć obie te funkcje?

Na przykład pisanie różnych dokumentów. Jest to coś, co często praktykuję w Młodzieżowej Radzie, tworząc oficjalne dokumenty. Ta umiejętność przyspieszyła pracę naszej Komisji Wyborczej. Oprócz tego, nauczyłem się tzw. mikro-zarządzania, czyli w pewnym stopniu łączenia różnych projektów. Na przykład, gdy parę osób pisze do mnie jednocześnie, jak to często bywa w Młodzieżowej Radzie, to trzeba umieć dosyć sprawnie tymi wiadomościami zarządzać. Oprócz tego nie biorę też wszystkiego na swoje barki, bo gdy wszystkich obowiązków jest za dużo, to po prostu nie dam rady samemu się za to zabrać. To są umiejętności, których na pewno nabrałem dzięki pracy w MRK i które teraz rozwijam. . zadania.

Jakie doświadczenia z MRK przydają ci się podczas pełnienia funkcji w NKW?

Na przykład pisanie różnych dokumentów. Jest to coś, co często praktykuję w Młodzieżowej Radzie, tworząc oficjalne dokumenty. Ta umiejętnośćprzyspieszyła pracę naszej Komisji Wyborczej. Oprócz tego, nauczyłem się tzw. mikro-zarządzania, czyli w pewnym stopniu łączeniaróżnych projektów. Na przykład, gdy parę osób pisze do mnie jednocześnie, jak to często bywa w Młodzieżowej Radzie, to trzeba umieć dosyć sprawnie tymi wiadomościami zarządzać. Oprócz tego nie biorę też wszystkiego na swoje barki, bo gdy wszystkich obowiązków jest za dużo, to po prostu nie dam rady samemu się za to zabrać. To są umiejętności, których na pewno nabrałem dzięki pracy w MRK i które teraz rozwijam.

Wspomniałeś o tworzeniu Regulaminu i tego typu dokumentów. Jak wygląda ten proces „od kuchni”? Czy opierałeś się na zrobionych wcześniej regulaminach?

Podczas tworzenia obecnego Regulaminu przeglądaliśmy wraz z Komisją ten ubiegłoroczny i sprawdzaliśmy, co można zmodyfikować, by w następnych wyborach lepiej zadziałało. Wówczas próbowaliśmy dostrzec to, co rok wcześniej działało, a co nie. Ja na przykład bardzo mocno zaingerowałem w kształt obecnego Regulaminu, przez co, według mnie, jest najbardziej rozbudowanym ze wszystkich wcześniejszych regulaminów. Poświęciłem na jego napisanie kilka dobrych godzin, przez co jest on w każdym możliwym aspekcie „dopieszczony”.

W przyszłym roku, jak powstanie nowa Komisja, to pewnie dostrzeże ona coś, na co ja nie zwróciłem uwagi, co wyniknie podczas Kampanii. I wtedy nasz Regulamin zostanie jeszcze bardziej zmodyfikowany. Jest to bardzo fajne, że co roku uchwalamy nowy Regulamin, bo przez to można zauważyć, że społeczność szkolna się zmienia. Komisja musi się więc cały czas dostosowywać do tego, co kandydaci chcą zrobić albo sprawdzać, co rok wcześniej nie wyszło i to naprawić.

Odnośnie wzorowania się na wcześniejszych przykładach... Z tego, co wnioskuję, pilnie śledziłeś wcześniejsze kampanie wyborcze w Nowodworku, takie jak ta rok temu czy w 2019 roku. Patrząc więc z dzisiejszej perspektywy, czy dostrzegasz w działaniach poprzednich Komisji to, co wyszło dobrze? Czy może już wiesz czego lepiej unikać?

Wydaje mi się, że Nowodworczycy muszą widzieć, jak Komisja pracuje i mieć łatwy dostęp do zrozumienia, dlaczego podjęliśmy taką, a nie inną decyzję; żeby pokazać im, dlaczego na przykład odebraliśmy komuś prawo do prowadzenia kampanii wyborczej, a nie tylko żeby podać tylko informację po prostu, że odebraliśmy komuś takie prawo. Z kolei coś, co dobrze działa, to wsparcie od zeszłorocznej Komisji. Możemy zawsze się do niej zwrócić. To są osoby, które wiedzą, co funkcjonowało dobrze. Oprócz nich wspierać nas może także Prezydent SU, która czuwa nad tym, żeby Komisja dobrze działała. Co więcej, możemy też korzystać z rad Pana Dyrektora Jacka Kaczora, który interesuje się tym, jak przeprowadzamy wybory i chce, żebyśmy dobrze pracowali, no i zawsze udzieli nam pomocy.

W tym roku jest trochę inaczej, bo w 2020 było oczywiście nauczanie zdalne, więc trzeba było teraz dostosować Regulamin na nowo do zmienionych warunków. Ten zeszłoroczny zakładał, że wszystko będzie się odbywało w warunkach zdalnych, natomiast ten obecny przewiduje kampanię stacjonarną. Trzeba było się więc cofnąć do 2019 roku, ale jednocześnie pamiętać o tym, że w każdej chwili możemy znowu zostać zamknięci i trzeba to wszystko z sobą pogodzić.

A czy według Ciebie uda się tę kampanię przeprowadzić w warunkach stacjonarnych, czy raczej wszystko zostanie przeniesione do Internetu?

W zeszłym roku było już widać to, jak bardzo media społecznościowe wpływają na decyzje podejmowane nie tylko przez nas, ale też przez kandydatów. Pewnie będą wydarzenia stacjonarnie, ale trzon kampanii to aktywność w Social-Mediach. Tam z pewnością będzie się dużo działo. Ale oczywiście fajnie byłoby, żeby te dwie sfery połączyć, i żeby kampania odbyła się w szkole. Jednak cały czas, pomimo chodzenia do szkoły, towarzyszy nam świadomość, że pandemia wciąż jest z nami i nadal obowiązują pewne obostrzenia. Nie damy więc rady pewnych rzeczy w tym roku przeprowadzić stacjonarnie, na przykład rozdawania jedzenia, które zawsze kojarzyło się z kampanią wyborczą.

Teraz przyszedł czas na pytanie, które zadają sobie nie tylko Nowodworczycy, ale pewnie też nasi koledzy i koleżanki z VLO. Dwa lata temu NKW stała się znana na cały Kraków przez wysyłanie wiadomości zaczynających się od „Hej, jestem z Nowodworskiej Komisji Wyborczej, mam małą prośbę…”. Czy nadal macie w planach wysyłanie takich wiadomości?

Na pewno nie będziemy pisali już „Hej”, tylko raczej „Dzień dobry” (śmiech). Wszystko zależy na dobrą sprawę od kandydatów. Ludzie bardzo mocno skupiają się na śmianiu się z Nowodworskiej Komisji Wyborczej, a tak naprawdę to nasze działania są odpowiedzią na to, co robią kandydaci. Ta sytuacja po prostu wynikała z tego, jak kandydat się zachowywał, więc musieliśmy szybko na to reagować. Być może była to zła decyzja, bo przez to poszedł „w świat” taki zły przekaz o nas.

Z drugiej strony Piątkowicze uczynili sobie z tego własny wewnętrzny żart, czy wręcz mem, który funkcjonuje jakimś cudem do dziś. Z memami jednak jest tak, że są one śmieszne przez pewien krótki czas. I także ten mem tak naprawdę dawno „umarł”, więc powinniśmy go zostawić, iść dalej i szukać jakichś innych „zaczepek” między naszymi szkołami. To jest mało poważne ze strony uczniów Piątki, że oni to nadal to podważają. Może oczekują pewnej równie niepoważnej reakcji od nas…? Myślę jednak, że Nowodworek stoi na trochę wyższym poziomie.

Podsumowując, na pewno jako Komisja będziemy się raczej starali nie wysyłać często takich wiadomości, chyba że kandydaci na nas to wymuszą. Jeżeli będą oni naginać regulamin i działać nie-fair, to wiadomo, że będziemy musieli interweniować. Kto wie, może jakieś wiadomości pójdą również do innych szkół. Wydaje mi się jednak, że tegoroczni kandydaci zostali wyraźnie przeze mnie ostrzeżeni, że będziemy bardzo uważnie obserwować wszystko, co będą robić i od razu reagować, a w swoich decyzjach będziemy raczej stanowczy. Komisja jest przecież takim organem, którego powinno się trochę obawiać i mieć do niego respekt. Teraz ten wizerunek surowej Komisji w pewnym stopniu upadł. Trzeba więc będzie dobrze podziałać PR-owo, by go naprawić.

Jakie są twoje przewidywania odnośnie kampanii? Czy ci kandydaci są według ciebie bardziej czy mniej skłonni do łamania Regulaminu?

Wydaje mi się, że raczej nie, a przynajmniej mam taką nadzieję. Odbyłem już z nimi spotkanie przedwyborcze i moim zdaniem, wszyscy są bardzo dojrzali do faktycznego reprezentowania szkoły, choć w dużej mierze są z drugiej klasy liceum (konkretnie dwoje z trzech kandydatów). Jest to nawet imponujące, bo przecież to jest rocznik ’05, więc, jeżeli ktoś z tej dwójki wygra wybory, to zostanie najmłodszym prezydentem w historii tej szkoły. Ale raczej nie będą dążyli do jakiejś eskalacji od razu. To się oczywiście może w jakiś sposób zmienić w trakcie kampanii. Pewne utarczki słowne mogą się pojawić, a wtedy wiadomo, że często taki spór narasta, emocje rosną. Wtedy łatwiej jest o mniej racjonalne zachowanie.

Mówimy tu o kampanii, która trwa nie tydzień, lecz dwa tygodnie, nie wspominając o czasie między pierwszą a drugą turą.

Dokładnie. W pewnym stopniu ta atmosfera, napięcie, niepewność czy stres cały czas rosną, a to musi znaleźć jakieś ujście w działania sztabów czy samych kandydatów. Ale mam nadzieje, że do takich sytuacji nie dojdzie. Gdyby natomiast do czegoś takiego dochodziło, to Komisja będzie natychmiast reagować, żeby kampania stała wciąż na wysokim poziomie merytorycznym, a nie obfitowała w liczne afery.

Czy masz jakieś obawy przed nadchodzącą kampanią?

Największą obawą jest to, że pandemia uniemożliwi nam przeprowadzenie stacjonarnej debaty. To jest w pewnym stopniu moje marzenie, żeby powróciła do naszej auli. Jeżeli jednak sytuacja epidemiologiczna nam na to nie pozwoli, to wtedy będziemy próbowali znaleźć jakieś inne rozwiązanie. Już teraz mamy plany awaryjne na wypadek, gdyby nie można było zorganizować stacjonarnej debaty. Na pewno wszystko, co możliwe będzie się działo i toczyło dalej.

Czyli najprawdopodobniej wrócimy do debaty w studiu z 3-4 osobami?

Możliwe. Już poczyniliśmy pierwsze kroki przygotowawcze. Oczywiście taka debata będzie w lepszej jakości niż ta zeszłoroczna, bo mamy już pewne doświadczenie odnośnie tego, jak coś takiego zorganizować. Dominik Pawlus powiedział, że teraz wie dużo więcej niż w tamtym momencie i tegoroczna debata byłaby lepiej przygotowana i lepsza w odbiorze dla samych widzów (jeżeli oczywiście do takiej sytuacji dojdzie). Mamy jednak nadzieję, cała kampania, mimo pandemii, będzie mogła się dziać stacjonarnie i w Social-Mediach, a debata- stacjonarnie w auli.

Mam nadzieję, że w obu przypadkach transmisja będzie miała lepszą jakość niż ta z debaty w piątce.

Oczywiście. W końcu stoimy na wyższym poziomie niż Piątka. Z resztą my bardzo mocno współpracujemy z naszą sekcją techniczną, co możecie zobaczyć na dysku. W stopce jest zawsze wspomniana sekcja techniczna. Ona bardzo czuwa nad tym, żeby kampania i wszystko to, co robimy, stała na wysokim poziomie technicznym. Sam Dominik powiedział też, że w razie czego służy nam pomocą.

Jako przewodniczący, jakich wskazówek udzieliłbyś wszystkim kandydującym?

Przede wszystkim miejcie dużo pokory. Mam takie wrażenie, że nie zawsze ten kandydat, który jest taki „najbardziej przebojowy” wygrywa. Czasem społeczności nowodworskiej nie podoba się, jak ktoś jest taki zbyt nachalny. Niekiedy po prostu nie warto się nastawiać na to, że na pewno będzie się w drugiej turze, bo ma się tak wysokie poparcie. Dobrze pokazuje to kampania Jana Roga. Pojawił się de facto znikąd i walczył przeciwko dwóm „Goliatom” tej szkoły. Pomimo tego wygrał kampanię, bo umiał dobrze trafiać do ludzi a nie tylko budować swoją kampanię na byciu zasłużonym dla szkoły i dobrym image’u. Różnie to bywa w kampaniach.

Na pewno trzeba też odbyć dużo spotkań z uczniami i dać się im poznać. Mamy w końcu ponad 800 uczniów w tej szkole, a zatem bardzo dużo. Sztab liczy około 20 osób, ale i tak trzeba właściwie dotrzeć do każdego ucznia, tworzyć takie postulaty, które mogą do nich trafiać. Trzeba też pamiętać, że nie jest łatwo przekonać do siebie każdego. Niby do sukcesu wystarczy min. 50% głosów, ale trzeba działać na różnych płaszczyznach i tworzyć postulaty dla różnych osób. Zarówno do osób z klas humanistycznych, jak i tych ścisłych. Zarówno do maturzystów, którzy choć odchodzą za parę miesięcy z tej szkoły, to i tak stanowią bardzo dużą liczbę głosów do zdobycia, jak i do pierwszoklasistów, którzy ledwo co zawitali do naszej szkoły, mają pewnie inne potrzeby i pewnie inaczej patrzą na kwestię tego, na kogo zagłosują.

Trzeba też na pewno dużo działać. Może to będzie kilka nieprzespanych nocy dla kandydatów, na pewno zmierzą się z ogromnym stresem i będą zwyczajnie zmęczeni pod koniec kampanii. Jednak to wszystko, czego doświadczą podczas samej kampanii, na pewno ich scali ze sztabem. Będą też mieli lepszą wiedzę odnośnie tego, kogo powołać do danej sekcji czy komisji, kogo oddelegować tam po zwycięstwie wyborczym. To też jest czas, który powinni poświęcić na poznawanie samych siebie, jak i na samorozwój.



Comments


bottom of page