Dnia 24 listopada, pod opieką prof. Weżgowiec, udaliśmy się do Pałacu Potockich na zajęcia w ramach Szkoły Czytania. Tematem spotkania prowadzonego przez panią Barbarę Sadurską była twórczość Witolda Gombrowicza, a dokładniej jego opowiadanie pt. “Biesiada u hrabiny Kotłubaj”.
Utwór ten opowiada o jednym z piątkowych obiadów z postnymi daniami u hrabiny Kotłubaj. Na spotkaniach tych gromadziła się śmietanka towarzyska, elita arystokratycznych sfer. Warto na początku zauważyć, że bohater, będący jednocześnie narratorem opowiadania, jest zupełnie pozbawiony poczucia humoru oraz dystansu do samego siebie. Postrzega on świat w nierealnych barwach, a na innych (za wyjątkiem arystokracji, do której niezwykle pragnie awansować) patrzy z góry, wzrokiem pełnym pogardy. Ten właśnie główny bohater pewnego razu również otrzymał zaproszenie, jednak po przybyciu do pałacu hrabiny zamiast wielu znamienitych gości spotkał jedynie, w jego mniemaniu, niezbyt wykwintną parę: starą bezzębną markizę oraz barona de Apfelbauma (prawdopodobnie będącego Żydem). Kolejnym dla niego zaskoczeniem było serwowane jedzenie, które okazało się bardzo mizerne.
Po podaniu pierwszych dwóch dań, do stołu przyniesiono kalafiora polanego masłem. W przeciwieństwie do reszty towarzystwa, która zachwalała pod niebiosa owe warzywo oraz jego smak, bohater nie wyczuwał niczego wyjątkowego. W międzyczasie zawołano rudego kucharza hrabiny - Filipa - przyłapanego już wcześniej na karygodnym zachowaniu, jakim było dodawanie bulionu mięsnego do postnych dań. Bohater, podążając za przyjętą przez współbiesiadników drogą, również negatywnie wypowiedział się na temat kucharza.
W pewnym momencie narrator pojął, że w towarzystwie przestano zwracać na niego uwagę i starał się na powrót zwrócić ją na siebie. Wyprowadzony z równowagi wstał od stołu i udał się do przedpokoju, gdzie natrafił na wydanie Kuriera Czerwonego, z którego dowiedział się o ucieczce z domu Bolka Kalafiora (chłopskiego syna, pochodzącego z dóbr hrabiny Kotłubaj) oraz o grożącym mu niebezpieczeństwie zamarznięcia w jesiennej słocie.
Powracając do ucztujących podjął temat zjedzonego przez nich kalafiora, pytając co wyjątkowego w nim widzą. W odpowiedzi został wyszydzony oraz obrażony. W trakcie owej rozmowy bohater zaczął postrzegać arystokrację, jako zupełnie obce, nieludzkie istoty.
Po kolacji markiza zasiadła do fortepianu, a Baron de Apfelbaum z hrabiną rozpoczęli taniec, lecz dla Bohatera był to już “taniec kanibali”. W pewnym momencie dostrzegł za szybą okna okrągłą dziecinną buzię.
Po długich godzinach wypełnionych zażenowaniem, niezręcznością i wpratrywaniem się w guziki własnej kamizelki, w końcu, po cichu wymknął się z pałacu. Dostrzegł leżące pod oknem wychudzone do kości, zamarznięte, martwe ciało chłopca. Podczas przechodzenia przez bramę spotyka rudego kucharza Filipa, który na pożegnanie odnosi się do niego pełnymi ironii słowami: “Mam nadzieję, że Jaśnie Panu smakowało z postem!”.
Mimo że minęło prawie 90 lat, od kiedy to opowiadanie zostało napisane, wciąż ma niezwykle aktualny charakter. Opisuje zabawę kosztem innych, występującą również dzisiaj. Opowiada też o pogoni za stanem, którego nie można osiągnąć oraz o ponadczasowej obłudzie.
Język stosowany przez autora, to niezwykle precyzyjne narzędzie, którym przedstawia on historię oraz kieruje przemyśleniami czytelnika.
Hubert Majka
Comments