Listopad to czas, w którym wspomina się tych, którzy odeszli. A ponieważ już niemal
półtora roku upłynęło od śmierci Adama Zagajewskiego, z tej okazji chciałabym
przypomnieć i poniekąd stanąć w obronie opublikowanego w 2009 roku tomiku
wierszy pod tytułem “Niewidzialna ręka”. Uwypuklam czułość poety i wyrazistość
metaforyki związanej z czasem. Zarzuty braku napięcia odrzucam zaskakującą
płynnością i majestatycznością. Zagajewskiemu w owych tekstach udaje się ogarnąć
życie myślą ludzką, swoimi wspomnieniami ubranymi w wiersze przedstawia traktat
dojrzałego poety.
Charakterystycznym i równie kontrowersyjnym elementem tomiku są impresje
związane z
Krakowem, wspomnienia zmarłych przyjaciół, nawiązania do odwiedzonych miejsc.
Wraz z
autorem przemierzamy ulice, skwery, budynki różnych miast. Czytamy o filozofach,
pisarzach, malarzach i poetach. O kawiarnianych ogródkach, wróblach i piaskownicach.
Artysta skupia naszą uwagę na pozornie przypadkowych przedmiotach, tworząc tym
samym
wyraźny obraz danego momentu. To właśnie topos miasta jest powracającym
motywem, stale
zawierającym myśl o przemijaniu. Zagajewski opisuje miejski pejzaż z czułością.
Pozwala
zgubić się pomiędzy paryskim targiem, placem Na Groblach, a polską jarzębiną.
Wszystko
wydaje się na miejscu, a więc tym razem nie ma tu rewolucji. Jest za to przemyślana
kontynuacja.
Obok wierszy „miejskich” powracają poetyckie wizerunki rzek: Garonny i Rodanu,
definiując konstrukcję tomu. W tej ramie zamykają się wiersze poświęcone sztuce
pisania,
odwołujące się do muzyki i malarstwa. Zagajewski w swoim wspomnieniu opisuje to,
co
miało na niego wpływ.
Poeta nadaje również kolejny wymiar swojemu zwrotowi ku przeszłości. Wysuwa
problem
filozoficzny, teologiczny i społeczny: vita activa czy vita contemplativa. Vita
contemplativa
sąsiaduje z nudą, vita activa – z małym szczęściem. Może taka właściwość, że po
przekroczeniu przez poetę pewnej granicy wieku opowiada się on po stronie
kontemplacji, a
może wpływ na to ma wcześniejsza twórczość? W tym wypadku splendor dawnej
poezji
pisarza może okazać się retorycznym balastem, spowalniającym wyobraźnię.
Powstaje
konflikt. Artysta pewny jest jednego, za wszystkim czego doświadczamy ukryta jest
głębsza
treść. Uświadamia sobie też niedoskonałość każdej przenośni. Mimo nieporadności,
człowiek
nie powinien się zniechęcać do pisania, jak twierdził Dostojewski, człowiek czynny to
człowiek zawsze ograniczony. Zwłaszcza, gdy jedynym działaniem jest
wypowiedziane
słowo. To właśnie zdaje się być podłożem sentymentalnej podróży w świat
dzieciństwa
poety, w której dzięki swojej przewrotnej szczerości, Zagajewski wypada
najwiarygodniej.
„Skończyła się rewolucja. W parkach wolno
kroczyli przechodnie, psy zataczały regularne kręgi,
jakby prowadzone przez niewidzialną rękę.”
Ten fragment wiersza „Skończyła się rewolucja" uważam za odpowiednie
podsumowanie, zarówno zbioru wierszy, jak i pewnego etapu w twórczości
Adama
Zagajewskiego. Skończyła się rewolucja.
W 2021 roku skończyło się także ziemskie życie poety. Pozostaje pamięć i
wiersze.
Amelia Pokrywa
Polecenia - Zagajewski:
Lekcja fortepianu
[Mam osiem lat]
Lekcja muzyki u sąsiadów, państwa J.
Pierwszy raz jestem w ich mieszkaniu,
które pachnie inaczej niż nasze (u nas nie ma zapachu,
tak mi się wydaje). Tu wszędzie dywany,
grube perskie dywany. Wiem, że oni są Ormianami,
ale nie wiem, co to znaczy. Ormianie mają dywany,
w powietrzu wędruje pył przywieziony
jeszcze ze Lwowa, średniowieczny kurz.
U nas nie ma dywanów ani wieków średnich.
Nie wiem, kim jesteśmy – chyba wędrowcami.
Czasem myślę, że wcale nas nie ma. Tylko inni są.
Świetna akustyka w mieszkaniu naszych sąsiadów.
Cisza w tym mieszkaniu. W pokoju stoi fortepian
Jak leniwy, oswojony drapieżnik – a w nim,
w samym jego centrum, spoczywa czarna kula muzyki.
Pani J. powiedziała mi zaraz po pierwszej
albo drugiej lekcji, żebym się raczej uczył języków,
ponieważ nie wykazuję zdolności do muzyki.
Nie wykazuję zdolności do muzyki.
Powinienem raczej uczyć się języków.
Muzyka zawsze będzie gdzie indziej,
nieosiągalna, zawsze w cudzym mieszkaniu.
Czarna kula zawsze będzie ukryta gdzie indziej,
ale może będą inne spotkania, inne odkrycia.
Wracałem do domu ze zwieszoną głową,
trochę smutny, trochę zadowolony – do domu,
gdzie nie było zapachu Persji, były amatorskie obrazy,
akwarele, i myślałem z goryczą, z przyjemnością,
że został mi tylko język, tylko słowa, obrazy
tylko świat.
Na ławce
[Kraków, Planty]
Siedzisz na ławce, kartkujesz tomik wierszy Benna
- dokoła głośne ulice, nad tobą samolot,
niepewnie uśmiecha się prezydent elekt (to tylko plakat).
Dzieci bawią się w piaskownicy,
ktoś czerpie wodę z zardzewiałej studni
(na trawniku jarzębina - dalej pawilon BWA).
Przewracasz kartki pokryte znaczkami czarnej lawy,
długo czekasz na sygnał - kto zwycięży, żywe miasto
czy cień poety, nieobecnego od tylu lat,
aż wreszcie przychodzi cisza, uspokojenie -
niespodziewanie, nie wiadomo skąd, pojawia się
tak dobrze ci znane je ne sais quoi.
Comments