Z perspektywy większości Polaków Kanada wydaje się krajem bezproblemowym, nieborykającym się z brakiem tolerancji oraz dialogu wśród zamieszkujących ją ludzi. Wydawałoby się, że panuje tam wszechobecny spokój oraz życzliwość, zwłaszcza z sąsiednimi Stanami Zjednoczonymi, w których podziały w społeczeństwie są wyraźnie zauważalne. Zarówno mnie, jak i moim rozmówcom wydawało się zatem, że w Kanadzie nie występuje na masową skalę tak trudny i rozległy problem, jakim jest rasizm. Współcześnie kojarzy nam się on głównie z dyskryminacją osób ciemnoskórych bądź o azjatyckiej urodzie. W większości dotyczy jednak osób, które nie wywodzą się z danego miejsca albo nie są białe. Przed przeczytaniem książki 27 śmierci Toby’ego Obeda nie zdawałam sobie sprawy, że w naszych czasach ktoś, kto mieszkał gdzieś na długo przed odkryciem tego miejsca przez Europejczyków, może doświadczać dyskryminacji. Tak jednak jest, w skali, o której nie pomyślałoby wielu ludzi.
Książka Joanny Gierak-Onoszko przyciąga barwną i przyjazną okładką, która w żadnym stopniu nie zwiastuje tego, co czeka nas zaraz po rozpoczęciu lektury. Poznajemy pierwszego – tytułowego – bohatera, dzisiaj ponad 50-letniego Toby'ego Obeda, jednego z wielu potomków rdzennych mieszkańców terenów dzisiejszej Kanady. Jako dziecko został umieszczony w szkole z internatem dla innych dzieci, takich jak on. Wtedy w jego życiu rozpoczął się straszny czas. Wychowywali go księża i siostry zakonne, którzy za wszelką cenę chcieli wyplenić z niego rodzimy język, kulturę oraz obyczaje. Mieszkali w nieludzkich warunkach, prawie każdego dnia przeżywali piekło. Dzieci były katowane i wykorzystywane seksualnie. Na co dzień zajmowały się utrzymywaniem farmy znajdującej się obok szkoły. Wszystko po to, aby zapomniały o swoich przodkach. Przypadek Toby'ego Obeda nie jest odosobniony, takie praktyki były w Kanadzie powszechne i jednocześnie zupełnie niekontrolowane. W książce poznajemy historie jeszcze kilku osób, których piekło nie kończy się jednak wraz z zakończeniem edukacji w "szkole". Ich życie właśnie wtedy dopiero się rozpoczyna. Obarczeni owymi traumatycznymi doświadczeniami i pozostawieni samym sobie – na własną rękę muszą radzić sobie z życiem i wyzwaniami, jakie ono ze sobą niesie. Z dyskryminacją, jakiej doświadczyli, będą się teraz spotykać codziennie.
Warto dodać, że w 1996 roku zamknięto ostatnią z placówek, do których zabierano dzieci rdzennych mieszkańców. Wtedy też powoli zaczął nadchodzić czas na rozprawienie się Kanady z bolesną przeszłością, co dzieje się dzisiaj. Wszyscy Kanadyjczycy muszą bowiem zrozumieć, że to, co praktykowano przez ponad 100 lat ma wpływ na ich dzisiejszy świat. Przemoc i traumatyczne doświadczenia pozostawiają bowiem bolesne ślady w psychice każdego człowieka. Taka osoba z większą łatwością może stać się w przyszłości oprawcą.
Reportaż "27 śmierci Toby'ego Obeda" jest bardzo poruszającą, trudną i nieprzyjemną w odbiorze lekturą. Poznając dramatyczne historie, jakie działy się w Kanadzie jeszcze za życia naszych rodziców, czytelnik zdecydowanie nie czuje się komfortowo. Czytając ją, myślami nieustannie byłam razem z ludźmi, których życie odkrywałam. Chociaż jest nieco chaotycznie napisana, daje moim zdaniem szansę na zapamiętanie ogólnego obrazu drogi do pojednania, którą pokonuje – i jeszcze przez długi czas będzie pokonywać – Kanada. W mojej opinii jednak warto wyjść ze swojej strefy komfortu i przeczytać tę książkę, otwiera ona bowiem wiele nowych dróg w sposobie myślenia czytelnika. Nie mamy prawa sądzić i oceniać każdej sytuacji, która miała tam miejsce. Mamy natomiast prawo być jej świadomi i do skorzystania z tego prawa bardzo każdego zachęcam.
Matylda Kowalczyk
Comentários