4 lutego 2020 roku, w auli Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, prezydent Republiki Francuskiej Emmanuel Macron wygłosił ponadgodzinny wykład pt. „Polska i Francja w Europie”. Jakie myśli w nim zawarł? Co mądrego i interesującego mogą z niego wynieść młodzi ludzie, studenci i licealiści? Jak można prezydenckie słowa stosować w codziennym życiu?
Zanim odpowiem na te pytania, warto wyjaśnić, jak to się stało, że prezydent Emmanuel Macron zawitał do Krakowa. W poniedziałek 3 lutego, prezydent przyleciał do Warszawy z wizytą państwową. Odbył spotkania z najważniejszymi przedstawicielami państwa polskiego (z Prezydentem, Premierem oraz z marszałkami Sejmu i Senatu), podczas których rozmawiali między innymi o bieżącej sytuacji politycznej oraz o odnowieniu inicjatywy Trójkąta Weimarskiego. Komentatorzy oceniali, że ta wizyta była przełomem w relacjach polsko-francuskich. Warto zwrócić uwagę na fakt, że od 2016 roku stosunki między Polską, a Francją nie należały do najlepszych, były wręcz bardzo napięte. Tym ważniejsza była zatem ta wizyta, służąca m.in. polepszeniu relacji.
Dzień później, we wtorek, prezydent Francji przyjechał do Krakowa. Zwiedził Wawel, komnaty królewskie oraz katedrę. Następnie udał się do Collegium Novum, gdzie wygłosił wykład. Aula, w której przemawiał, była pełna rektorów, dziekanów, wykładowców oraz, przede wszystkim, studentów. Mnie osobiście tam, niestety, nie było. Nie udało mi się uzyskać zaproszenia, które upoważniłoby mnie do obecności na wykładzie. Nie miałem też ochoty stać przed budynkiem Collegium Novum i czekać, aż francuski przywódca stamtąd wyjdzie, bo padał deszcz. Toteż zadowoliłem się wykładem, oglądając prezydencką mowę w domu, na wygodnej kanapie przed telewizorem, popijając moją ulubioną herbatę z cytryną.
Emmanuel Macron mówił w swoim wystąpieniu dużo o relacjach polsko-francuskich oraz o problemach i wyzwaniach stojących przed Unią Europejską. Padło również wiele aluzji do współczesnej polityki władz francuskich oraz polskich. Jednak nie chcę Was tym wszystkim zanudzać, tym bardziej, że prezydent Francji swój wykład adresował przede wszystkim do młodego pokolenia. Co prawda, mówił głównie do zebranych w auli studentów, ale myślę, że mógł również mieć na myśli nas, uczniów liceum. Dlatego, słuchając wykładu, zwracałem głównie uwagę na to, co może dotyczyć nas bezpośrednio, jego propozycji, zadań i wyzwań, które zdaniem prezydenta stoją przed młodymi ludźmi. Poniżej przytoczę kilka myśli z przemówienia oraz moje własne refleksje na ich temat.
„Nie można pójść naprzód nie patrząc przeszłości prosto w twarz. Patrzeć historii prosto w twarz oznacza, że jest się dumnym z tej walki, z tych ważnych dat. (…) Patrzenie historii prosto w twarz to również mówienie głośno i wyraźnie, że naród polski to naród odważny, pełen inwencji, ducha, przedsiębiorczości. Naród miłujący poezję i tradycję (…) Patrzenie historii prosto w twarz, to również świadomość tego, że mamy tę część cienia, która zapisała się w historii każdego kraju. (…) Historia nie może się powtórzyć. Nie możemy wpaść w te same pułapki.”
Cała historia naszego istnienia na tej planecie to coś bardzo cennego. Zapisanych jest w niej wiele ważnych i „dumnych” momentów: „złote wieki”, wspaniałe dzieła sztuki, piękne budowle oraz wyjątkowe odkrycia. Jednocześnie Macron przypomina, że nie zawsze byliśmy genialni, iż oprócz geniuszy istnieli również zbrodniarze, że są momenty w naszej historii, których powinniśmy się wstydzić i za które powinniśmy przepraszać.
To, co musimy według prezydenta Macrona robić, to „patrzeć przeszłości w twarz”. Co to może oznaczać? Według mnie prezydent chciał, żeby zależało nam przede wszystkim na dbaniu o prawdę historyczną i jej zachowywaniu. Nie jest ważne, czy nasze dokonania były wielkie czy podłe, napawające dumą czy upokarzające, ale pamiętajmy o nich. W zależności od moralnej ich oceny możemy mówić: „Bierzmy z tego przykład, inspirujmy się tym” albo „Potępiamy to, przeprośmy tych, których upokorzyliśmy”. W ten sposób możemy tworzyć dobre relacje z innymi, uczyć się na swoich i cudzych błędach, wychodzić z twarzą z upokorzenia i, na podstawie wszystkich naszych przeszłych doświadczeń, budować lepsze jutro.
„Europa to (…) pewien cokół wartości, zasad, wolności.(…)Projekt europejski nie jest projektem ujednolicenia kultur. Jest to projekt polityczny, który działa przy poszanowaniu różnorodności”.
Wszyscy, którzy słyszeli przynajmniej parę innych wypowiedzi prezydenta Francji, wiedzą, że promuje on Unię Europejską, jej wartości i zalety. Zależy mu na tym, żeby państwa będące członkami UE stanowiły jeden organizm, którego poszczególne części są w stanie współpracować ze sobą, stawiać czoła wyzwaniom, rozwijać i wspierać siebie oraz innych, a także doceniać dorobek każdego z osobna. Macron uważa (w wykładzie również o tym wspomniał), że aby taki organizm mógł prawidłowo działać, musi przestrzegać pewnych zasad. Po pierwsze, wszystkie kraje muszą mieć szacunek wobec różnic. Po drugie, powinny być otwarte na innych. Po trzecie, muszą umieć współpracować.
Słuchając prezydenta odniosłem wrażenie, że jego słowa można odnieść nie tylko do Unii Europejskiej, czy innych organizacji międzynarodowych, ale też do mniejszych społeczności. Przykładem możemy być my, uczniowie Nowodworka. Do naszej szkoły uczęszcza ponad 900 młodych ludzi. Każdy z nich ma przeróżne cechy, np. wyjątkowe talenty, zainteresowania, umiejętności. Gdyby nikt z nas nie myślał o innych, nie chciał spędzać czasu z rówieśnikami, był zamknięty w sobie, to atmosfera między nami, na szkolnych korytarzach, byłaby zła. Żeby było przyjaźnie, trzeba czasem wyjść z własnej strefy komfortu, spróbować poznać innych i ich pasje oraz przemyślenia, nawet jeśli wydaje nam się, że nas to nie interesuje. Aby było jeszcze lepiej i sympatyczniej, spróbujmy z sobą współpracować, niezależnie od charakterów, cech, zainteresowań i przekonań. Tylko akceptując różnorodność jesteśmy w stanie tworzyć niesamowitą społeczność szkolną (a może i nie tylko).
Musimy jako Polacy, jako Francuzi wierzyć w przyszłość, wiązać z nią nasze ambicje. (…) Musimy również być w stanie tworzyć projekty, zachować nadzieję, ponieważ to ta nadzieja zbudowała nasze katedry.(…) Niech państwo będą marzycielami, niech państwo wierzą w przyszłość. Niech państwo każdego dnia pamiętają o tym, że nic z Europy, w której obecnie żyjemy nie wydawało się rzeczywiste, możliwe do wprowadzenia. A to marzenie stało się rzeczywistością. (…)Nie bójcie się Europy. Nie bójcie się w nią angażować, być orędownikami jej wartości, wolności, pokoju i solidarności. Nie bójcie się z podniesioną głową patrzeć w przyszłość. To jest państwa przyszłość i nasza przyszłość.
Stare powiedzenie mówi
„Do odważnych świat należy”. Historia, o której pisałem wyżej, potwierdza jego prawdziwość. Wspomniane przez Macrona wyjątkowe francuskie katedry budowali prości ludzie, którzy dla chwały bożej tworzyli piękne, lecz skomplikowane w wykonaniu witraże, filary, sklepienia, nawet pomimo tego, że technika była na dużo mniej zaawansowanym poziomie niż obecnie, a i ze znajomością praw fizyki wielu było na bakier. Gdyby Krzysztof Kolumb nie zdecydował się wypłynąć na nieznane wody, nie odkryłby nowego kontynentu - Ameryki. Bracia Wright jako pierwsi ludzie wnieśli się w powietrze, choć wątpili w to, że wyjdą z tego cali i zdrowi. Polscy opozycjoniści tworzący w latach 80. „Solidarność” i walczący o przestrzeganie praw człowieka mieli świadomość, że komunistyczne władze są w stanie bezlitośnie ich upodlić, prześladować, skazać na więzienie. Mimo to, jako pierwsi we wschodniej Europie wyzwolili swój kraj od tyranii i życia w zniewoleniu, zachęcając pozostałe kraje do naśladowania ich postępowania.
Skoro oni, prości ludzie, mogli przełamywać tak trudne bariery dla wspólnego dobra, to my również możemy. Żeby dokonać czegoś wielkiego, nie potrzeba nawet wielkiej wiedzy, wystarczy za to chęć działania oraz wola walki z przeciwnościami i wątpliwościami. Spójrzmy, na przykład, na Zimną Wojnę z V LO. Wydaje mi się, że zorganizowanie przez nasz samorząd tego wydarzenia nie należało do łatwych przedsięwzięć. Ustalenie daty oraz innych ważnych kwestii z V LO, koszty wynajmu Sali, oprawa, doping… Pewnie trzeba było na to wydać dużą ilość pieniędzy, a ci, którzy byli wtedy za coś odpowiedzialni, mieli ogromne wyzwanie przed sobą. Jednak przez to, że odważyli się podjąć inicjatywę, zorganizowali świetne wydarzenie, które każdy jego uczestnik będzie wspominał przez długi czas.
Te trzy myśli szczególnie utkwiły mi w głowie po wysłuchaniu wykładu. Uważam, że Emmanuel Macron, w tym może długim, ale z pewnością ciekawym wystąpieniu, oprócz myśli, które pewnie przydadzą się m.in. politykom, historykom, socjologom, zawarł również takie, które my, młodzi, możemy wziąć do siebie. Jego słowa mogą stanowić dla nas zachętę do budowania dobrych relacji między sobą, szacunku wobec otoczenia, jego tradycji i historii oraz do tworzenia na ich podstawie nowej, lepszej przyszłości, gdzie każdy będzie mógł czuć się dobrze wśród innych obywateli, działać na rzecz siebie nawzajem i z odwagą stawiać czoła małym oraz wielkim wyzwaniom.
Wojciech Seweryn tekst został napisany do nieopublikowanego, marcowego numeru
Przetłumaczone fragmenty wykładu Emmanuela Macrona pt. „Polska i Francja w Europie” pochodzą z artykułu, który można znaleźć pod adresem:
Comments